Zanim zaczniesz czytać ten tekst, chciałbym, abyśmy zawarli krótką umowę. Jeśli po jego przeczytaniu zgodzisz się ze mną – udostępniasz link do tekstu na swoim profilu. Jeżeli uważasz, że jestem w błędzie – komentujesz i poddajesz dyskusji. Ot, cała umowa – zaledwie dwa paragrafy. Może być? To ruszamy.
Postaram się, aby tym razem było krótko. Bo cenię Twój czas. Wiem, że pewnie kończysz kolejny operat. Albo w pośpiechu pijesz kawę, bo zaraz ruszasz w teren. Albo marzniesz gdzieś na budowie, bo bez geodety ani rusz.
“Miało być krótko” pomyślałeś pewnie. No to w drogę! Żadna to wielka analiza, bo specjalistą z zakresu finansów nie jestem. Liczyć coś tam umiem, mimo, że kolega który geodezję kończył jako drugi kierunek, stwierdził, że my (geodeci) nie wiemy co to prawdziwa matematyka. Zasugerował nawet, że może dlatego nie potrafimy liczyć. Głównie pieniędzy.
No, ale do celu. Wyobraź sobie, że prowadzisz firmę geodezyjną. Masz 2 zespoły pomiarowe, które regularnie jeżdżą w teren. Każdy z zespołów składa się geodety z odpowiednim stażem oraz jego asystenta. Nagle jedna osoba się zwalnia. Nie koniecznie ten doświadczony, ale asystent właśnie. Co robisz?
Pierwsza myśl to szybka rekrutacja. A wraz z nią, pierwszy problem – brak chętnych do pracy. Pisał o tym niedawno Wojtek (o tutaj). Nie ma się co czarować – znaleźć kogoś kto za 2000 złotych „na rękę” spędzi cały dzień w terenie, niezależnie od pogody – jest coraz trudniej. Pewnie byłoby łatwiej, gdyby jednocześnie nie oczekiwano, że ten ktoś będzie miał pojęcie o geodezji. Niby wymagania niezbyt wygórowane – wystarczy, aby rozróżniał reper od osnowy poziomej i wiedział, że niwelację wykonujemy na spoziomowanym instrumencie. A jednak.
Nawet, jeśli znajdziesz właściwą osobę, to czy jesteś pewien, że rzeczywiście masz szczęście i udało Ci się właściwie rozwiązać problem? „No jasne!” pomyślałeś zapewne. A ja Ci mówię, że g..uzik prawda! Aby dowieść swej tezy, o pomoc poproszę królową nauk – matematykę.
Przyjmijmy, że zatrudniłeś nowego pracownika, który z założenia ma być asystentem doświadczonego geodety. Ustaliliście, że będzie zarabiał (przynajmniej na początek) 2000zł „na rękę”. Czy liczyłeś ile realnie będzie Cię kosztował taki asystent? Spójrz:
Możemy próbować zaklinać prawdę, ale nie chce być inaczej – ponad 3,3tys złotych realnych kosztów! To tyle, co 2 instrumenty robotyczne. O, takie:

Być może mógłbym w tym miejscu zakończyć swój wywód, bo by wystarczyło, abym Cię przekonał. Tyle, że na tym korzyści się nie kończą. Bo powyższa kwota (1539 zł) stanowi koszt uzyskania przychodu. Brzmi znajomo? To odlicz 19% i wychodzi 1246 zł miesięcznie. Tyle właśnie kosztuje Cię kompletny zestaw robotyczny.
„Zwariował”, pomyślałeś. A po chwili dodałeś w myślach, że pewnie muszą mnie nienawidzić wszyscy pracownicy firm geodezyjnych. Przecież właśnie (z pomocą matematyki) udowodniłem, że bardziej opłaca się kupić instrument niż zatrudniać człowieka. Z jednej strony – podoba mi się Twój tok myślenia. Ale jest też druga strona medalu.
Wyobraź sobie przez chwilę, że to Ty jesteś owym pracownikiem z wieloletnim stażem. W terenie czujesz się jak ryba w wodzie. Dotychczas pracowałeś z asystentem. Bo wiadomo – w pojedynkę pracuje się ciężko. W szczególności nie mając odpowiednich narzędzi. A czasami, po ludzku, fajnie mieć też z kim pogadać.
Przyjmijmy jednak, że od teraz w teren jeździsz sam. Nie tracisz czasu na dyskusje (chyba, że ze samym sobą), a Twój nowy asystent jest zawsze do dyspozycji. Możesz go postawić w pełnym deszczu czy w upalnym słońcu. Nie musisz martwić się czy dobrze wycelował, bo robi to automat. Taki, jak w samochodzie, który wybiera odpowiedni bieg.
Na początku lekko nie jest. To normalne. Wprawa przychodzi z czasem. W pojedynkę zaczynasz pracować tak samo wydajnie, jak dotychczas pracowałeś z asystentem. Jednocześnie nie musisz martwić się, kiedy Twój asystent bierze urlop czy się rozchoruje. Nie wkurza Cię, że po raz kolejny próbuje Ci coś udowodnić. Twojego nowego asystenta to nie dotyczy. Wykonujesz pracę tak, jak chcesz i kiedy chcesz. Twój szef jest zadowolony. Czas na rozmowę o podwyżce, bo korzyści są widoczne gołym okiem.
Wracamy do biura. Jesteś dobrym szefem, prawda? Więc jak przychodzi do Ciebie Twój wieloletni pracownik i mówi, że warto porozmawiać o pensji, nie odmawiasz. Porozmawiać zawsze warto. W tej chwili przypominasz sobie o ‘pozamaterialnych formach wynagrodzenia’. I proponujesz, aby Twój cenny pracownik zabierał swojego asystenta na weekendy do domu. “Po co?” pomyślałeś pewnie. Ano po to, by w wolnym czasie, zamiast leżeć przed telewizorem z pilotem w jednej ręce i telefonem w drugiej, mógł wytyczyć domek letniskowy cioci Krysi czy ogród zimowy wujka Janka. Wszystko w pojedynkę. Brzmi sensownie?
Zastanów się, czy warto. Bo opłaca się na pewno. Pewnie potrzebujesz chwilę czasu na przemyślenia. To zrozumiałe. Kilka lat temu, jak miałem większą styczność z operatorami maszyn budowlanych, którym montowaliśmy systemy sterowania – reakcje były podobne. Na początku zawsze jest opór.
Tym bardziej cieszy, kiedy kilka lat później spotykasz te same osoby, na innej budowie i klepią Cię po plecach, mówiąc że nie wyobrażają sobie pracy bez systemu. Tak, jak kiedyś nie wyobrażali sobie pracy bez pomocnika.
Obiecałem, że będzie krótko i słowo geodety, że starałem się jak mogłem. Na koniec przypominam o umowie z pierwszego akapitu. Ja zrobiłem swoje. Teraz Twoja kolej.
—
Tomasz Zieliński, Geotronics Dystrybucja
Tomek ja tak mam od 7 lat i jestem zadowolony, między innymi dzięki Tobie.
Zgodnie z umową przeczytałem i znalazłem błąd w obliczeniach. Zapomniał Pan o wpłacie własnej – 5% wartości instrumentu i nie uwzględnił jej w obliczeniach rzeczywistych kosztów korzystania z instrumentu.
Szanowny Maryjanie,
Na wstępie dziękuję za wywiązanie się z naszej umowy 🙂
Punkt za czujność! Zgadza się, nie uwzględniłem 5% wpłaty początkowej. Co, biorąc pod uwagę tytuł wpisu, jest dość istotne. Z drugiej strony, koszt pierwszej wpłaty (netto) przy proponowanym zestawie w przybliżeniu równa się całkowitemu kosztowi pracownika. Tyle, że podobnie jak w pozostałych miesiącach, kwotę możemy zaliczyć do kosztów uzyskania przychodu, co redukuje jej wielkość o 19%. Tym samym, w pierwszym miesiącu oszczędności sa mniejsze. Ale już w drugim miesiącu wszystko wraca do „normy” 🙂
Witam
Wszystko pięknie ze strony matematycznej ale….
Postawmy ten sprzęt na budowie gdzie kręci się pełno pracowników w pomarańczowych kamizelkach z pasami odblaskowymi i sprzęt zamiast za lustrem kręci się za paskami od kamizelek. Drugi mankament takiego asystenta to to że, gdy zostaje sam, a my idziemy wytyczyć oś 100m dalej staje się on nagle bardzo atrakcyjny dla przechodzących robotników (którzy nagle zapragnęli oglądać ładne Panie przez lunetę instrumentu).
Podsumowując, chcesz pracować sprzętem zmotoryzowanym, pracuj w szczerym pustym polu lub otocz go zasiekami i najlepiej polem minowym bo inaczej bardzo krótko możesz się cieszyć takowym asystentem.
Pozdrawiam.
Pan wybaczy, Panie A., ale Pan chyba nie słyszał o aktywnym śledzeniu pryzmatów, jakie oferuje Trimble. Sytuacja z kamizelkami nie ma prawa się wydarzyć w terenie. Co do drugiej uwagi – zgodziłbym się z Panem, gdyby nie rzesza klientów, która pracuje tachimetrami zmotoryzowanymi na tego typu budowach…
Zachęcam do zerwania z uprzedzeniami i dania szansy jednemu z naszych inżynierów sprzedaży. Będzie Pan mile zaskoczony 😉
Szanowny Panie, Miło mi, że zgadza się Pan ze mną chociaż od strony matematycznej. Argument blokowania się na kamizelkach da się bardzo łatwo rozwiązać – wybierając instrument z funkcją MultiTrack (śledzenie aktywnych pryzmatów) lub ten z wbudowaną kamerą (i funkcją MultiTrack), umożliwiającą podgląd tego, co widzi (i na czym blokuje się) instrument. Obydwa są oczywiście droższe od zaproponowanego przeze mnie podstawowego zestawu robotycznego, ale nadal różnica w porównaniu z „etatem” jest spora. Kwestię przyciągania pracowników budowy i obawy o jego bezpieczeństwo można również bardzo łatwo rozwiązać. Od tego są ubezpieczenia, bez których generalnie nie sposób wziąć jakikolwiek sprzęt w leasing.… Czytaj więcej »
A ten instrument też zrobi za tego asystenta raporty, szkice i złoży operat? Takie tam pytanie retoryczne Teraz praca w terenie to jest 1/5 lub czasem mniej czasu, więc ta amortyzacja kosztów trochę się nie klei, bo nawet na budowie trzeba robić szkice, raporty i wbijać paliki, co na pewno samemu zrobić by było ciężko… Pozdrawiam geodezyjną brać
Dobrze, że porusza Pan temat operatów. Proszę powiedzieć jak często zdarza się, że asystent jedzie w teren tylko po to, żeby przez chwilę postać przy instrumencie, a przez resztę czasu bezproduktywnie czekać na powrót do biura (wiem, co piszę – sam byłem takim asystentem)? A mógłby w tym czasie ten biurokratyczny wózek popychać do przodu… 😉
Szanowny Panie, Instrument robotyczny nie jest w stanie we wszystkich kwestiach zastąpić człowieka. Instrument ma na celu optymalizację pracy w terenie i zastąpienie człowieka tam, gdzie to możliwe. A możliwości jest wiele. Nie ma oczywiście możliości, aby instrument (czy kontroler) poszedł i załatwił za nas sprawy w urzędzie. Nie ma również możliwości, aby wbił paliki w terenie. Jestem jednak przekonany, że w połączeniu z odpowiednim sposobem pracy, uzupełnionym kompatybilnym oprogramowaniem biurowym skraca czas więszkości zadań. Również tworzenia szkiców i robienia raportów, na co najlepszym dowodem są wdrożenia u niektórych z naszych Klientów. Pisze Pan, że „..praca w terenie to jest… Czytaj więcej »
Są i inne korzyści. Nie trzeba pokazywać asystentowi tego co jest do pomiaru (jak zapomnimy postawić pikietę to my jesteśmy za to odpowiedzialni ) albowiem geodeta prowadzący prace ma rozeznanie co i jak i tu dałbym jakieś 5 do 15% czasu oszczędzonego. Chodząc po terenie mamy obraz który znacznie pomaga w opracowaniu wynikowym (nikomu nie trzeba tłumaczyć jak co wygląda – no chyba że ma się kompletą slerozę ) i tu jest następna oszczędność czasowa no niech to będzie 5%.. Oszczędzony w ten sposób czas poświęcamy na „przyjemności” obcowania z dziadostwami powiatowymi gdzie i tak najczęściej to my wiemy napewno… Czytaj więcej »
Szanowny Panie, Zgadza się. Korzyści jest zdecydowanie więcej, niż te, które wymieniłem we wpisie. Niestety, nie każdy chce rozmawiać na ten temat. Liczyłem po cichu, że temat korzyści finansowych przemówi do Czytelników najbardziej. Nie da się ukryć, że każda oszczędość (również czasu) to również oszczędność pieniędzy. Zdarza się, dość często, słyszeć od potencjalnych klientów argument w postaci „znacznie więcej czasu tracę w ośrodku”. Pewnie tak, ale na to niestety wpływu nie mamy. Pozostaje nam „optymalizować” pozostały czas pracy. W przypadku wspomnianego przez Pana „rozeznania” przydaje się również stosowanie kodów pomiarowych. Jeśli dołożymy do tego instrument wyposażony w kamerę metryczną, która… Czytaj więcej »
Przede wszystkim, tachimetry robotyczne są wszechstronne. Nie trzeba mieć dużych robót, bo równie dobrze sprzęt spisze się w małych terenowych realiach. Inwestując w sprzęt, oszczędzamy czas – oszczędzając czas, mamy więcej pieniędzy w kieszeni. Uważam ten system pomiarowy na tyle sprawdzony i przydatny, że będzie traktowany jak wspomniana matematyka w naszym geodezyjnym fachu – czyli będzie niezbędny.
Pozdrawiam
Panie Tomaszu. Nie ma potrzeby tak mocno namawiać geodetów na zakup zestawów robotycznych, Matematyka może pomóc w kalkulacjach ale przekonać się do nowych możliwości jest bardzo ciężko. Zwłaszcza, że zyski z naszych prac są coraz mniejsze i nie każdy może sobie pozwolić na zakup, jednak dość drogiego sprzętu. Pomimo najlepszych opinii, takich osób nie przekonamy. Aby zwiększyć dochód, możemy zrealizować większą ilością zleceń, w tym samym czasie, bez straty na jakość wykonywanych usług. O tym pisał Pan na blogu bardzo dokładnie, więc zapraszam wszystkich do przeczytania tego artykułu. Od 6 lat używamy tachimetry robotyczne i nie tylko technologicznie wyprzedziliśmy konkurencję,… Czytaj więcej »
Szanowny Panie, Dziękuję za komentarz. Szczególnie cieszy fakt, iż docenia Pan zalety pracy stacją jednoosobową, a jednocześnie chciało się Panu napisać tak długi komentarz. Może to wydawać się dziwne, ale jeśli uważa Pan, że przekonywać nikog nie trzeba – niestety, czasami bywa zgoła odmiennie. Istnieje wiele mitów na temat pracy instrumentami jednoosobowymi. Argumenty potrafią zadziwiać, choć wiele z nich się powtarza. Przypomina mi to wspomniane w jednym z wpisów dyskusje z operatorami maszyn budowlanych, którzy nie chcieli widzieć korzyści stosowania systemów sterowania. Dzisiaj wydaje się to nieprawdopodobne. Mam nadzieję, że podobnie będzie ze stacjami robotycznymi. Korzystając z okazji życzę wszystkiego… Czytaj więcej »
W geodezji w Polsce potrzebny jest najtańszy sprzęt i tym samym najgorszy. Pytacie dlaczego? Podam zdanie które wypowiedział z nieukrywaną satysfakcją kierownik jednego z PODGiKów do swoich pracowników. „Widzicie, mają taki sprzę a roboty oddać nie mogą”. Do czasu kiedy mapy zasadnicze będą prowadzone z kontrolą operatów w PODGiK-ach to dobry sprzęt jest potrzebny naiwniakom albo goścom takim jak GRAD z Tarnowa i tylko w czasie kiedy był ministrem. Kto zarabia to nie będę pisał, każdy zainteresowany i mający odrobinę rozumu wie. W całym cywilizowanym świecie za mapy odpowiada wykonawca GEODETA . PodGiK powinien być składnicą map wykonanych przez geodetów… Czytaj więcej »
Pracuję na budowie z automatem. Z moich doświadczeń wynika, że sprzęt w pełni sprawdza się przy „masówkach” typu stoisz pół dnia na jednym punkcie i mierzysz płaską łąkę, lub drogę. Na budowie sprzęt co chwila gubi cel (jakiś robotnik przeszedł, stanął zapalić papierosa, oparł się o łopatę itp). Dużo czasu marnuje się czekając na odnalezienie celu. Marginalizowanie tego problemu przez ustawienia instrumentu i wybór stanowiska – nie załatwia problemu w pełni. Przerwa śniadaniowa dla robotników staje się prawdziwą „złotą godziną geodety”. Druga sprawa, to sposób celowania przez automat. Lusterka 360 są drogie i niepewne. Kupione dla mnie małe lusterko okazało… Czytaj więcej »