Jakiś czas temu poruszałem temat wyróżnienia w geodezji. Działanie nazwałem strategią wyróżnienia. Obiecałem wówczas, iż w niedługim czasie wrócę do tematu optymalizacji procesów. A, że słowa lubię dotrzymywać – zapraszam do lektury kolejnego wpisu.

Optymalizacja procesów brzmi dość strasznie. Można zadawać sobie pytanie – jakie „procesy” mają miejsce w pracy geodety? Wbrew pozorom jest tego sporo. Większość zadań, jakie wykonujemy to procesy. Sam pomiar terenowy to już proces. Częstotliwość z jaką powtarzamy daną czynność powoduje, że część zadań wykonujemy automatycznie. Innymi słowy mówiąc – nie zastanawiamy się jak to zrobić. Po prostu to robimy.

Prosty przykład z życia codziennego. Jazda samochodem. Kiedy uczyliśmy się jeździć, skupialiśmy się na każdym kroku. Instruktor tłumaczył nam sekwencję czynności jakie należy wykonać, aby jechać. Powtarzaliśmy to tak często, iż po kilku latach robimy to zupełnie automatycznie. Nie zastanawiamy się kiedy wcisnąć sprzęgło, kiedy hamulec, a kiedy zmienić bieg. Po prostu wsiadamy i jedziemy.

Nie inaczej jest w przypadku pomiarów. Proces wykonywany jest automatycznie. Jedziemy w teren, stawiamy instrument, wykonujemy nawiązanie, mierzymy. W innym przypadku – wyciągamy odbiornik GNSS, wykonujemy pomiar kontrolny i mierzymy, bądź tyczymy odpowiednie elementy. Odbiornik może być lepszy lub gorszy. Działać szybciej lub wolniej. Ale sam proces jest w zasadzie identyczny. W ten sposób wpadamy w jedną z największych pułapek – rutynę. Automatyzujemy proces, nie zastanawiając się nad tym, jak go zoptymalizować.

Co zmienić, aby dany proces zoptymalizować? Zmienić można wiele. Zamiast tachimetru mechanicznego, używać tachimetru zmotoryzowanego, jednoosobowego. Mając do dyspozycji tachimetr robotyczny oraz odbiornik GNSS, możemy zainstalować odbiornik nad lustrem na tyczce i mierzyć obydwoma instrumentami jednoosobowo. Po co? Po to, żeby w terenie działać jeszcze szybciej. Aby czas pomiaru ograniczyć do niezbędnego minimum.

Idziemy krok dalej. Czy da się jeszcze przyspieszyć? Oczywiście, że się da. Wystarczy, że zamiast pikiet zapiszemy w terenie panoramy. A następnie, w biurze pozyskamy współrzędne ze zdjęć. Brzmi jak bajka? Może i tak. Tyle, że bajką nie jest, bo technologia Trimble VISION oferuje takie właśnie możliwości. A wszystko to w najprostszej możliwie formie.

Duża mapa do celów projektowych? Automatyzacja sugeruje wysłanie w teren kilku, czy nawet kilkunastu zespołów pomiarowych, które przez kilka dni będą mierzyć klasycznie. Kolejne kilka dni „kameralki” i produkt gotowy. Ale czy nie szybciej i prościej byłoby zrobić nalot bezzałogowym systemem lotniczym? Powstało sporo opracowań, w których porównywano czas wykonywania pomiarów metodą klasyczną (tachimetr, odbiornik GNSS), do czasu w jakim zadanie wykonać można za pomocą UAS. Statystyka jest nieubłagalna. Jest szybciej i nie ma o czym dyskutować.

Automatyzacja procesów to groźna pułapka, w którą często wpadamy. Ile razy zdarzyło Wam się kalkulować jakieś zlecenie, patrząc na to co jest do zrobienia przez pryzmat technologii, którą doskonale znacie? Za chwilę okazuje się, że ktoś robi to taniej. Wariat? Nie zawsze.

Świat poszedł do przodu. Czy tego chcemy czy nie. Najdobitniej widoczne jest to przy wszelkich obsługach inwestycji drogowych. Przejeżdżaliście niedawno koło jakieś budowy drogi? Ile palików widzieliście? Były tam jakieś skarpowniki? Zwróćcie uwagę, że systemy sterowania maszyn mocno uprościły i przyspieszyły pracę na budowach. Wystarczy odpowiedni model 3D drogi, aby ograniczyć liczbę tyczeń do niezbędnego minimum. Marginalizując przy tym potencjalne błędy ludzkie.

System sterowania maszynami Trimble

 

Możemy iść z duchem technologii i coraz powszechniejszej automatyzacji. Albo czekać, aż coś się zmieni. Zastanówmy się jednak – co miałoby się zmienić? Czy firmy budowlane zrezygnują z systemów sterowania? Czy koszty pracy będą liczone w oparciu o stawkę roboczogodzin zespołów pomiarowych złożonych z kilku osób, jak “dawniej”?

Kiedyś usłyszałem świetne stwierdzenie. Że „skuteczność jest miarą prawdy”. Skoro coś idzie nie tak to znaczy, ze coś trzeba zmienić. To znaczy, że prawda, która uznajemy jest nieaktualna. Trzeba ją zaktualizować. Optymalizujmy procesy i zmieniajmy sposób swojej pracy. Tylko w taki sposób można wygrać na trudnym, wysoce konkurencyjnym rynku.

Tomasz Zieliński, Geotronics Dystrybucja