Przez ostatni tydzień w social mediach Trimble’a oraz większości jego dystrybutorów pojawiały się „zajawki” nowego odbiornika. Śledząc reakcje użytkowników kilkukrotnie natknąłem się na sformułowania w rodzaju: „Czym tu się ekscytować? Trimble znowu kopiuje…”. Cóż, wydaje mi się, że do takich wniosków dochodzą raczej zagorzali fani naszej szanownej konkurencji, ale że i tacy tutaj zaglądają (co mnie bardzo cieszy!) – postanowiłem zacząć od kilku akapitów dedykowanych specjalnie im. I już teraz gorąco zapraszam do dyskusji w komentarzach. Czekam tam zawsze na wszystkich z niecierpliwością 🙂
A zatem – garść faktów dla tych, zdaniem których Trimble „znowu kopiuje rozwiązania konkurencji”:
Rok 2005. Wraz z premierą tachimetrów robotycznych Serii S Trimble przedstawia Światu technologię pomiarów zintegrowanych IS Rover, czyli jednoczesnego pomiaru GNSS oraz tachimetrycznego, umożliwiającego błyskawiczną orientację stanowiska w układzie współrzędnych poprzez wcięcie na punkty „na bieżąco” mierzone z poziomu odbiornika.
W odpowiedzi, konkurencja ze Szwajcarii zaprezentowała alternatywne podejście do szybkiego orientowania stanowiska, poprzez umieszczanie odbiornika GNSS na uchwycie nad tachimetrem (nazywało się to, zdaje się SmartStation). Przekonywano wówczas, że tak jest lepiej, bo permanentnie mierzona pozycja stanowiska jest dokładniejsza, niż ta obliczona z wcięcia.
Po jakimś czasie, gdy okazało się, że podejście Trimble jest zdecydowanie bardziej wszechstronne i dużo lepiej sprawdza się w terenie, SmartStation zamieniło się w SmartPole, czyli dokładne odwzorowanie tego, do czego od samego początku przekonywał amerykański producent…
(Zabawne, że zdarzało nam się słyszeć przy okazji wizyt u klientów szanownej konkurencji pytania o to, czy w Trimble’u też mamy SmartPole, bo to taka fajna, nowa technologia, wymyślona przez Szwajcarów… 🙂 )
Dziś wszyscy producenci tachimetrów robotycznych korzystają z koncepcji pomiarów zintegrowanych na wzór IS Rover.
Rok 2007. Trimble wprowadza na rynek pierwszy foto-tachimetr skanujący – Trimble VX. Foto – czyli taki, który posiadał wbudowaną metryczną kamerę umożliwiającą pomiar ze zdjęć (kilka słów o Trimble Vision przeczytasz tutaj: Wszystkiego najlepszego, Trimble VISION!)
5 lat później, w roku 2013, Leica prezentuje światu wyposażony w kamerę („pierwszy na Świecie”! 😉 ) tachimetr skanujący – MS50. Przy czym wbudowana kamera nie służy do wykonywania metrycznych zdjęć, a do zdalnego podglądu tego, co „widzi” tachimetr.
Rok 2012. Trimble prezentuje odbiornik Trimble R10, który wprowadza możliwość pomiaru z wychyloną tyczką. Oczywiście nie to było wówczas jego najważniejszą cechą – był nim silnik obliczeniowy HD-GNSS.
Rok później w ślad za nim idą niemal wszyscy producenci odbiorników GNSS. Wyjątek stanowi Leica, która 5 lat póżniej, w roku 2017, prezentuje światu swoje podejście do obornika z wychyleniem w postaci IMU w odbiorniku GS18T.
Podejście, co przyznawałem od samego początku, bardzo dobre. Serce odbiornika (przez co rozumiem silnik obliczeniowy wyznaczania pozycji) pozostało jednak to samo sprawiając, że w najbardziej wymagających warunkach terenowych Trimble R10 z HD-GNSS pozostawał wzorem do naśladowania (o czym pisałem m.in. tutaj: Leica GS18T – jedyny słuszny wybór?).
Rok 2013. Trimble prezentuje Światu koncepcję pomiarów w oparciu o obrazowanie z poziomu tyczki w postaci systemu kamer Trimble V10. Jak się później (niestety) okazało, 12 zintegrowanych kamer wykonujących zdjęcia panoramiczne nie zostały przyjęte przez rynek tak dobrze, jak się w Trimble’u spodziewano. Za małe dokładności? Za wcześnie na taką rewolucję? Trudno powiedzieć. Po części pewnie jedno i drugie…
Przez lata nikt nie „podchwycił” tego tematu, by 7 lat później, w roku 2020, nawiązać do tamtego rozwiązania w postaci kamery wbudowanej w odbiornik GNSS. Oczywiście, jakości kamery nie należy mierzyć w megapixelach (o czym sam przekonywałem we wpisie: Nie patrz wyłącznie na parametry, bo nie „długość” jest najważniejsza…), niemniej jednak, mając w pamięci bolączki V10 (która robiła panoramy o rozdzielczości 60MPx ! ), pozwolę sobie być odrobinę sceptycznym wobec sensora o rozdzielczości 1.2MPx, który zastosowano. Przynajmniej do czasu, aż ktoś nie przekona mnie, że moje zwątpienie jest bezpodstawne. Wybacz mi tę lekką stronniczość.
Czy to znaczy, że w mojej opinii konkurencja jest zła, bo to ona “kopiuje” pomysły Trimble’a?
Absolutnie nie! Nie widzę niczego złego w „kopiowaniu” dobrych pomysłów. Cudzysłów nie jest tutaj przypadkowy, bo mimo inspirowania się (moim zdaniem to dużo lepiej opisujące rzeczywistość sformułowanie) konkurencją, obie firmy starają się prezentować swoje unikalne podejście do poszczególnych zagadnień. Na tym to polega i chwała im za to, bo z takiego stanu rzeczy najbardziej korzystają konsumenci, czyli także Ty, drogi czytelniku 🙂
—
Z zimną krwią, dobrze postawionymi priorytetami – po prostu dokładnie tak, jak trzeba!
Nie ma co ukrywać – kiedy w 2017 roku Leica prezentowała swój odbiornik mierzący z wychyleniem, wydawało się, że lada moment Trimble odpowie tym samym. Koncepcja z IMU wyglądała na słuszną, a samo jej zrealizowanie nie powinno zająć dużo czasu…
Ten czas jednak mijał, a amerykański gigant nie odpowiadał. Jego pracownicy w rozmowach z moimi kolegami zawsze podkreślali, że nie pomiar z wychyleniem jest najważniejszy. Liczy się wydajność i niezawodność w każdych, nawet najtrudniejszych, warunkach terenowych; pisząc wprost – to, jak odbiornik mierzy. Tylko tyle i aż tyle.
(mnie osobiście ta koncepcja w 100% przekonuje, czemu wyraz dałem w tym wpisie)
Kiedy w listopadzie 2019 Trimble zapowiedział premierę nowego odbiornika byliśmy wewnątrz-firmowo przekonani, że oto nadchodzi IMU. Część z nas dałaby sobie pewnie za to rękę uciąć. I co? I by teraz, ku*** nie miała ręki, parafrazując klasyka.
„Nowy silnik obliczeniowy? Cały ten ProPoint i tyle? Przecież HD-GNSS jest w porządku! Czemu nie IMU?!” – pomyślało wielu.
I wtedy zaczęło się testowanie R12 i „całego tego ProPoint’a”…
Ludzie złoci, ten odbiornik przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania! Znalezienie miejsca, w którym można by go było „zagiąć” (oczywiście mając w pamięci, że jest to odbiornik GNSS i musi mieć jakiś dostęp do sygnału z satelitów) wymaga naprawdę sporego nagimnastykowania się. W pewnym momencie doszło do tego, że jeden z naszych kolegów wszedł z nim, pół żartem – pół serio, do stodoły. I co się okazało? Cóż, zobacz sam:
Oczywiście jest to skrajny przypadek i nie namawiamy do takiego korzystania z odbiornika na codzień, ale – matko z córką – takie rzeczy to się nawet fizjologom nie śniły…
Przykładów mniej skrajnych, ale równie imponujących jest więcej. Oto kilka z nich (z naszej grupy na facebook’u, do której serdecznie zapraszam):
(…)W zeszłym tygodniu dzwoni kolega z Warszawy, u którego w firmie jest pewien podział sprzętowy. Tachimetry od firmy „L”, a GPS od firmy „T” (i nie są to Trimble) 😉
Zainteresowany przedstawianymi przez nas filmami – gdzie to nie mierzy R12 – rzuca wyzwanie. Mamy pracę w okolicy Bydgoszczy – sam las – nic trudnego 🙂
Pomiar sytuacyjno-wysokościowy. Bierzemy na pewno tachimetr, naszego GPS’a dla uspokojenia sumienia, ale chcemy sprawdzić ten sprzęt, który mierzy w stodole 🙂
Jak myślicie co wyszło z pomiaru?
Dzisiaj rozmawiam z chłopakami, którzy używali sprzętu i – jak się okazuje – tylko R12. Tachimetru nie wyciągnęli. Mówią: „Nad nami nieba nie było widać, trzeba było czasami poczekać 20-30s, ale robiliśmy pomiar. W kilku sytuacjach tyczkę wyciągaliśmy na 4,5m ale staliśmy w niecce, w dole, naokoło skarpy, ściana drzew a nieba dalej nie widać. A oprócz tego milion komarów” 🙂
Podsumowując:
Pomiar w sobotę i niedzielę. Po ok 6h ciągłej pracy, każdego dnia 554pkt pomierzone.
Zdjęć niestety nie mam bo koledzy sami pojechali a ja weekend spędzałem na Podlasiu 🙂 – Mission Completed!
Dzisiaj trochę inaczej, bardziej rzeczowo. Kolega z Lubelszczyzny pożyczył swój świeżo zakupiony zestaw Trimble R12 na pomiar innej firmie. Oczywiście nie obyło się bez długich przekonań, bo niemożliwe jest to, że jest na rynku inny sprzęt, który mierzy tam, gdzie ich szybkie tyczki z zapomnianą libellą nie dają rady 😉
Zaprzęgnięcie tachimetru to zadanie zbyt pracochłonne, więc jak trwoga to ostatnia deska ratunku – Trimble! Godzina pomiaru, łącznie 19pkt, większość pomiaru na zasadzie: „czy sprzęt jednak nie oszukuje?”. Poniżej screen miejsca oraz wyniki. Zdjęć terenu nie ma, a street view nie istnieje także możecie sobie wyobrazić jaki to teren. Miłego weekendu!!!
Jest potrzeba zwiększenia wydajności?
Stajemy na wysokości zadania
R12 – moc jest z nami 😉
No i tak to właśnie działa… Chyba nie najgorzej, nie sądzisz? 😉
Naszym zdaniem „nie najgorzej” to spore niedopowiedzenie (może jesteśmy mało obiektywni?) i kompletnie nam nie przeszkadzało, że Trimble R12 IMU nie ma. To, w jakich warunkach ten odbiornik mierzy, zwyczajnie ów brak rekompensuje.
Z drugiej strony – czy nie byłoby jeszcze piękniej, gdyby ten potwór jednak to IMU posiadał?
Cóż, Amerykanie doszli do wniosku, że byłoby.
I właśnie dlatego, po tym, jak jego poprzednik wyznaczył całkowicie nowe standardy pozycjonowania GNSS, mamy dziś światową premierę Trimble R12i.
Nie wiem, jak Ty, ale my nie możemy się już doczekać, żeby dostać go w swoje ręce i – w ślad za tym, jak potraktowaliśmy R12 – sprawdzić, dokąd przesunęły się granice produktywności w pomiarze GNSS.
A może raczej powinienem napisać: spojrzeć na granice produktywności pod innym kątem? 😉