Wielokrotnie na tym blogu padało z mojej strony stwierdzenie, że pomiar tachimetrem robotycznym przyspiesza pracę. Ostatnio tłumaczyłem nawet jak, korzystając z tego faktu, otrzymać taki tachimetr za darmo… Sprawa jest dla mnie tak oczywista, jak fakt, że R12 jest najlepszym odbiornikiem GNSS na rynku. Nie podlega dyskusji i już.
Oglądałem jednak ostatnio mecz Pucharu Włoch, w którym miała miejsce taka oto sytuacja:
Karny, czy nie?
Kibice Milanu (na czerwono) są święcie przekonani, że absolutnie nie. Ci drudzy, sympatyzujący z Juventusem (na biało-czarno) zachodzą w głowę, jak można w ogóle na ten temat dyskutować. Karny – ich zdaniem – ewidentny.
Jaki z tego morał?
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Nie dla każdego R12 będzie najlepszym odbiornikiem na rynku. Nie każdy wie, dlaczego praca z „robotem” jest szybsza.
Niniejszym wpisem chciałbym rozwiać Twoje wątpliwości (jeśli istnieją). Oczywiście te dotyczące drugiego zagadnienia. Przewagę R12 nad konkurencją chętnie pokaże Ci jeden z naszych inżynierów sprzedaży 😉
1. Przesiadka na robota to więcej rąk do pracy.
Ale jak to? To nie po to ludzie kupują tachimetry robotyczne, żeby ograniczać liczbę pracowników?
Teoretycznie prawda, w praktyce jest często nieco inaczej.
W teren zazwyczaj jadą dwie osoby. Z robotem, czy bez – nie ma to znaczenia. Znaczenie ma to, co owe osoby będą robić.
W „modelu tradycyjnym”, gdy działamy tachimetrem mechanicznym, obie zaangażowane są w pomiar owym tachimetrem. Jedna stoi przy instrumencie, druga dzierży tyczkę z lustrem.
W „modelu innowacyjnym”, z tachimetrem robotycznym, jedna osoba samodzielnie obsługuje tachimetr, druga tworzy szkic / rozmawia z kierownikiem budowy / mierzy coś innego odbiornikiem GNSS / wykonuje inne, dowolne zajęcie, które można samodzielnie wykonywać w terenie.
Oczywiście, posiadając robota, w teren może pojechać tylko jedna osoba. Druga w tym czasie może zająć się składaniem operatu, lub odwiedzić miłe panie / panów w ośrodku.
Tak, czy inaczej, oszczędności czasu z tym związanej nie da się zdyskredytować.
2. Mniej obowiązków = więcej czasu.
Tachimetr robotyczny zdejmuje z Ciebie jeden z głównych obowiązków, na który tracisz sporą część czasu w terenie – celowanie.
Co więcej – bez względu na czas pracy, ciągle robi to jednakowo dokładnie. Nie męczy się, więc nie popełnia błędów z tym związanych.
Po prostu.
3. Pomiar ciągły, czyli bezkompromisowa szybkość z zachowaniem wysokich dokładności.
Tak, jak wspomniałem w poprzednim punkcie, tachimetr robotyczny celuje za Ciebie. Robi to nieustannie, ani na chwilę nie spuszczając celu z „oczu”. Dodatkowo możesz mu nakazać, aby, równie nieustannie, wykonywał pomiar odległości. Zestawienie tych dwóch funkcjonalności nazywa się pomiarem ciągłym.
Mierząc w tym trybie przemieszczasz się z lustrem, a instrument – w każdym momencie – zna Twoje dokładne współrzędne. Chcąc pomierzyć punkt nie wyzwalasz pomiaru (ten odbywa się nieprzerwanie, „w tle”), tylko ów konkretny pomiar zapisujesz. Trwa to ułamek sekundy.
Wierzę, że cokolwiek zrozumiałeś z tego opisu. Bardzo się starałem, żeby tak było. Na wypadek jednak, gdyby moje starania były guzik warte, skontaktuj się z naszym inżynierem sprzedaży. Na pewno chętnie Ci zaprezentuje, czym jest pomiar ciągły 😉
4. Tyczenie.
Jak wygląda tyczenie tradycyjnym tachimetrem chyba nie muszę Ci tłumaczyć. Jego szybkość zależy w dużej mierze od tego, jaki system porozumiewania się opracowali pomiarowi i jak dobrze się w nim odnajdują. Co za tym idzie, każdorazowa zmiana pomiarowego może rzutować na wydajności tyczenia.
Po lekturze poprzedniego punktu powinieneś już się domyślać, jak wygląda tyczenie tachimetrem robotycznym. W skrócie – tak, jak GPS-em (oczywiście jest o wiele dokładniejsze).
Na ekranie kontrolera widzisz strzałkę, która pokazuje Ci, gdzie znajduje się tyczony punkt. Twoim zadaniem jest podążanie za strzałką.
Każdy, kto umie podążać za strzałką, potrafi tyczyć tachimetrem robotycznym. Zmiana pomiarowego nie rzutuje zatem na wydajności (ba, może ją nawet zwiększyć, o ile ten nowy będzie biegał szybciej, od swojego poprzednika… 😉 )
5. Automatyzacja procesów.
„Chcesz pracować szybciej? Automatyzuj procesy” – huczy raz po raz jakiś biznesowy kołcz (ang. coach) w telewizji, czy internecie. Jakiego by zdania o „kołczach” nie mieć, trzeba przyznać, że tutaj mają sporo racji.
Co robisz, gdy zmywanie naczyń pochłania za dużo Twojego cennego czasu? Kupujesz zmywarkę – automatyzujesz proces.
Co robisz, gdy przeglądanie zbędnych maili pochłania za dużo Twojego cennego czasu? Ustawiasz filtry / przekierowania / reguły – automatyzujesz proces.
Co robisz, gdy oglądanie komedii romantycznych z żoną pochłania za dużo Twojego cennego czasu? A nie, to głupi przykład…
W każdym razie chyba zgodzisz się ze mną, że automatyzacja pozwala oszczędzać czas?
Ano właśnie.
Tachimetr robotyczny automatyzuje wiele procesów. Z pozoru błahych, ale takich, które pochłaniają Twój cenny czas.
Automatyczny pomiar w dwóch położeniach lunety, automatyczny pomiar w wielu seriach, automatyczne obracanie się na punkty osnowy, w trakcie zakładania stanowiska. To tylko niektóre z nich.
…
I jak, przekonałem Cię? Wierzysz, że tachimetr robotyczny przyspiesza pracę? A może nie musiałem Cię przekonywać, bo sam wiesz o tym doskonale? Może znasz więcej argumentów za tą tezą, których nie przytoczyłem?
Koniecznie podziel się swoimi przemyśleniami w komentarzach!
I zajrzyj raz jeszcze na geocomfortplan.pl. Zastanów się, czy to nie dla Ciebie 😉
Ja na dzisiaj kończę. Syna odbieram ze żłobka, a jest to proces, który ciężko zautomatyzować… 😉
Wojciech Czechowski, Geotronics Dystrybucja
Maciej | 9 lutego 2018
Całkiem zgrabnie opisałeś robota…. tylko tego pomiaru ciągłego nie kumam…. 🙂 . Ja sobie już nie wyobrażam pracy bez robota .
Kopniakos | 9 lutego 2018
Instrument cały czas wykonuje pomiar na lustro, a Ty tylko w punktach dla ciebie potrzebnych klikasz zapis. To tak jakbyś oglądał sobie film na kompie i w ciekawych scenach robił zrzut ekranu 😛
John | 9 lutego 2018
Ha, ha – wyleczą Was PODGiK-i. Wspominałem kiedyś zdanie Kierownika (z urodzenia) PODGiK byłego TW z wieloma zasługami (ha, ha) dla geodezji – „mają taki sprzęt a roboty oddać nie mogą”. Kupujcie sprzęt i nie będziecie mieli roboty.
Jest tylko jeden warunek sukcesu. Musicie założyć firmę w której będzie mógł zarabiać Kierownik PODGik i geodeta Powiatowy – sukces pełny – tylko nie wiadomo czy będzie Was stać na Tachimetr, bo podział pieniędzy będzie 1 : 10.
10 oczywiście dla tych co podbijają mapy. W zasadzie nie potrzeba tachimetrów bo i tak nic w tym przypadku się nie mierzy. Do uzupełniania map stosuje się uprawnienia KIEROWNICTWA i ściga jeleni aby uzupełniali mapy przy jakiechkolwiek robotach nie wykonywanych przez następną „nadzwyczajną kastę”. Niech spróbują się pozkarżyć ha, ha, ha.
Jest tylko jeden warunek aby można było pracować w geodezji – zmienić całkowicie chorą strukturę PODGik-ów.
To jest dłuższy temat. Moja rada dla młodzieży. Sytuacja jest rozpaczliwa. Nie ma gdzie wyjechać – w Polsce rządzą TROLE. Najlepiej przyjąć sie do roboty u niemców – najlepiej płłacą ale zatrudniają Polakó aby gnoili swoich – trzeba to jakoś wytrzymać.
Łukasz | 11 lutego 2018
Zalety robota są oczywiste i nie wymagają komentarza czy innego udowadniania. Komentarza natomiast wymaga coś o czym tu nie wspomniano (autor zgrabnie pomija) – a mianowicie cena. Po wzięciu tego „drobnego” szczegółu pod uwagę można rozważać zakup owego sprzętu. Ponadto po co dziś kupować tachimetr? – jest tylko jeden rodzaj robót, który tego wymaga – obsługa budowy. Pozostałe rzeczy mierzy się GNSS, a nawet jak gdzieś nie ma zasięgu to domierza się to tylko tachimetrem (i nie potrzeba do tego robotycznego) i po krzyku. Pozdrawiam.
Wojciech Czechowski | 11 lutego 2018
Panie Łukaszu, zapraszam gorąco do lektury innych wpisów! Przeczyta Pan w nich dlaczego wysoka cena robota jest w wielu przypadkach niczym innym, jak zwykłym mitem… 😉
mnx | 4 marca 2018
Ja bym na przykład z dużą chęcią kupił „robota”, argumenty na „tak” mam podobne jak p.Wojtek, jednak właśnie cena jet tutaj głównym argumentem na „nie”. Chodzi dokładnie o amortyzacje takiego sprzętu w 2 osobowej firmie przy tyczeniu ok 10 obiektów budowlanych typu dom i ze 2 większe obiekty typu hale. Czy w takim momencie jest to opłacalne ze względu na fakt, że będę statystycznie go używał ok 15 razy w roku? Wydaje mi się, że niestety nie jest. Dlatego uważam, że firmy w dużych miastach gdzie buduje się blokowiska mają większą szansę na taki „postęp technologiczny”, a tym „małym” na razie pozostaje raz na 3 tygodnie machanie rękami. Oczywiście jeśli fundusze oraz zlecenia pchały by się drzwiami i oknami to kupiłbym go od razu bez zastanowienia, jednak w momencie kiedy muszę liczyć na super leasing bo podatki są jakie są, nie mówiąc już o cenach robót, jest to ciągle ryzyko spłaty takiego sprzętu. Jedyne rozwiązanie tej sytuacji to dotacja, mam nadzieję, że za 2 lata będę mógł już pomyśleć o takim rozwiązaniu. Pozdrawiam.