Kilkanaście dni temu, we Wrocławiu, zebraliśmy się z kolegami z całej Polski, aby wspólnie oglądać webinar, na którym Trimble prezentował swoim dystrybutorom nowy kontroler.

Nie wiedzieliśmy o nim zbyt wiele, poza pogłoskami o 7-calowym wyświetlaczu, który jednak trudno nam było sobie zwizualizować.

Godzina 16:03, kolega Tomasz nerwowo próbuje połączyć komputer z bezprzewodowym głośnikiem, który dostał w prezencie urodzinowym od żony. Nie to, żeby się chwalił nowym gadżetem przed kolegami. Ot, chciał, żeby wszyscy dobrze słyszeli…

16:05 – naszym oczom, po raz pierwszy, ukazuje się on – Trimble TSC7.

„Co to, k$%&a, jest?” – jeden z kolegów nie wytrzymał ciśnienia.
„No jak co? Rakietka do ping-ponga” – zażartował drugi.
„Albo patelnia. Jak się dobrze nagrzeje, to będzie można jajko w terenie posadzić.” – podchwycił kolejny.
„E tam, nie znacie się. Toż to młot Thor’a jak malowany” – dorzucił następny.

Thor i Trimble TSC7… 😉

Kolejnych żartów – z przyzwoitości – nie przytoczę. Zapewniam jednak, że karuzeli śmiechu praktycznie nie było końca.

Webinar trwał, na kolejnych slajdach przedstawiciele Trimble’a zachwalali swoje nowe dziecko. Że duży wyświetlacz, że podświetlana klawiatura, że ergonomiczny, że baterie wymienne w locie, że Windows 10 na pokładzie, że wytrzymały.

Wszystko pięknie! Tylko ten dziwaczny kształt…

„Kto to w ogóle wymyśli? Żeby tak bezczelnie dwa urządzenia ze sobą połączyć? Tyle lat oczekiwania i to ma być efekt? W tym Trimble’u to chyba ludzie z łapanki pracują…”

Takie myśli kłębiły się w głowach moich kolegów.

A mnie się ten nowy kontroler od razu spodobał. Niemal od razu skojarzyło mi się to z premierą pierwszego iPada. Możesz tego nie pamiętać, bo nie jesteś „geekiem” technologicznym, jak ja. Musisz mi jednak uwierzyć na słowo – reakcje na pierwszy tablet ze stajni Apple były zbliżone.

Niewiele osób zwracało uwagę na jego możliwości, na to, jak sprawdzi się w zadaniach, do których został stworzony. Nie. Wszyscy (no dobra, większość) żartowali sobie z jego wyglądu. Że wielki, że ciężki i w ogóle „po co to komu?”.

Czas pokazał, że iPad nie tylko się obronił przed krytyką, ale po dziś dzień wyznacza standardy, jeżeli chodzi o tablety.

Jestem przekonany, że z TSC7 będzie dokładnie tak samo.

No, bo przyznaj szczerze, kogo obchodzi nietypowy wygląd, jeśli pozwoli on na wykonywanie codziennej pracy dużo prościej i zdecydowanie wydajniej?

Co każe mi sądzić, że będzie prościej i wydajniej?

Po pierwsze: wyświetlacz.

Coś, co powoduje, że coraz więcej geodetów spogląda w kierunku tabletów. Duży, czytelny wyświetlacz to błogosławieństwo w terenie. Łączony widok mapy i okna obliczeń/pomiaru jest tym, co tygrysy lubią najbardziej. W połączeniu z Trimble VISION w tachimetrach serii S oraz skanowaniem w SX10 duży wyświetlacz będzie nieoceniony.

Po drugie: klawiatura.

Ano właśnie. Przewaga tabletów to duża „przestrzeń robocza”. Widzimy więcej i wyraźniej. Co jednak w sytuacji, gdy pogoda jest niezbyt łaskawa? Ulewny deszcz nie ułatwia operowania ekranem dotykowym. W mroźne, zimowe dni nasz zapał do „smyrania palcem po ekranie” spada.

Co robić?

Do niedawna zmuszeni byliśmy wybierać – wygoda dużego ekranu dotykowego (tablet) VS niezawodność fizycznej klawiatury (TSC3). Z TSC7 nie musisz z niczego rezygnować. Dostajesz jedno i drugie (i jeszcze patelnię / paletkę do ping ponga / młot Thor’a w gratisie… 😉 )

Po trzecie: nowy Trimble Access

Zgadza się, wraz z premierą TSC7 Trimble ogłosił odświeżenie swojego oprogramowania terenowego. Nowy, przystający do 2018 roku, interfejs, nowe funkcje, pełne wykorzystanie dużych wyświetlaczy i mocy nowych kontrolerów (nie zapominajmy o Trimble T10!) – to wszystko jest na pokładzie.

Mieliśmy okazje przez chwilę „pobawić się” wersją beta (tylko na tablecie; TSC7 jeszcze niestety nie mieliśmy w rękach) i jest naprawdę dobrze.

Co ważne – wkrótce Ty także będziesz mógł się o tym przekonać, bowiem Trimble planuje udostępniać każdemu bezpłatne, 30-dniowe wersje demonstracyjne swojego oprogramowania (do zainstalowania na komputerze).

Co równie istotne – Trimble Access 2018 (bo o nim mowa) dostępna będzie wyłącznie na kontrolery Trimble T10 oraz TSC7.

Po czwarte: Windows 10 Pro.

TSC7 działa w oparciu o dokładnie taki sam system, o jaki działa większość komputerów (tak stacjonarnych, jak i laptopów). Nie jest to żadna wersja moblina, a „normalny”, pełnoprawny, Windows 10 Pro.

Oznacza to, że będziesz mógł zainstalować na kontrolerze dowolną aplikację, jaka działa w oparciu o ten system. TBC, C-Geo, pakiet MS Office, Autocad, Microstation, Fifa 18 – czego dusza zapragnie. Jedynym ograniczeniem są podzespoły wykorzystane w TSC7, które – notabene – nie odstają od dobrej klasy laptopów (m.in. 8GB pamięci RAM, procesor o taktowaniu 2,5GHz, układ graficzny Intel HD Graphics 505).

Oczywiście TSC7 nie zastąpi komputera, ale w sytuacji, gdy w terenie – na szybko – będziesz potrzebował coś sprawdzić/policzyć, Twój nowy kontroler będzie jedynym, czego będziesz potrzebował.

Coś jeszcze?

Tak; jest jeszcze podświetlana klawiatura, wymienne „w locie” baterie, czy dodatkowe, wymienne moduły (na tę chwilę radio robotyczne, moduł GNSS, czytnik RFID/kodów kreskowych; bardzo prawdopodobne, że będą powstawać kolejne).

Na chwilę obecną nie jestem jednak w stanie na ich temat za dużo powiedzieć, bo kontrolera zwyczajnie nie miałem jeszcze w rękach. Pozostają oczekiwanie i filmy promocyjne, takie jak ten:

Na koniec chciałbym podzielić się z Tobą dokumentem, który zawiera zbiór przemyśleń/spostrzeżeń jednego z pierwszych beta-testerów Trimble TSC7. Prosto z Ameryki.

Wrażenia beta-testera Trimble TSC7

Tyle ode mnie. A co Ty myślisz o nowym kontrolerze? Hit, czy kit? Koniecznie daj znać w komentarzach!

Wojciech Czechowski, Geotronics Dystrybucja