Dzisiejsza geodezja to nie jest łatwy kawałek chleba. Już dawno nie usłyszałem od geodety, że „jest dobrze”. Większość narzeka, że stawki za zlecenia są zbyt niskie. Że pracy niby nie brakuje, ale godziwie zarobić jest ciężko. Że uczelnie wypuszczają zbyt wielu absolwentów. Co z kolei przekłada się na to, że młode firmy chcąc zaistnieć na rynku, próbując walczyć wyłącznie niskimi cenami.

Wszystko to pewnie prawda. Prawdą jest też fakt, że narzekanie to nasz sport narodowy. Bo narzekać jest w zasadzie najprościej. Jest nas wielu, wszyscy jesteśmy niezadowoleni. Jest ogólnie źle, ale stabilnie. Powstało nawet wiele dowcipów na ten temat, ale nie na tym chciałbym się skupić.

Warto się bowiem zastanowić, czy rzeczywiście tylko w geodezji jest tak źle. Ja osobiście, mam nieodparte przeświadczenie, że większość geodetów tak właśnie uważa. Porównujemy się do innych i wydaje nam się, że wszędzie jest lepiej. A może, że „wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma”?

Do porównania można by wziąć wiele różnych zawodów. Jest jednak jedna wspólna cecha, która charakteryzuje praktycznie każdą branżę – rozwój, innowacyjność i gotowość na zmiany. Znacie takie zawody jak introligator czy zecer? Kojarzycie bednarza albo rymarza? Wiecie co łączy te zawody? To zawody, których już nie ma albo za chwilę nie będzie.

Aby była jasność – daleki jestem od stwierdzenia, iż geodeta to zawód na wymarciu. Geodeci potrzebni będą zawsze. Trzeba się jednak zastanowić, w jaki sposób odnaleźć się w tej geodezji. Jaką strategię przyjąć? Wiele osób uważa, że najlepiej zagryźć zęby i przeczekać te „grosze czasy”. Ale czy faktycznie jest tak, że cała wina takiego stanu rzeczy to „gorsze czasy”? Jeżeli tak – to kiedy nadejdą „lepsze czasy”? Czy jesteśmy w stanie doczekać „lepszych czasów”, przyjmując strategię oczekiwania?

Czy tego chcemy czy nie – świat idzie do przodu. Nie pyta się nas o to czy chcemy iść razem z nim. Nie możemy oczekiwać stabilności, bo życie nie jest stabilne. Od wielu lat wykonujemy w zasadzie te same zadania. Mapy do celów projektowych, tyczenia, podziały, pomiary powykonawcze. To główne zadania każdego geodety. Jak odnaleźć się na takim rynku? Można przyjąć politykę agresywnej konkurencji cenowej. Tyle, że taką właśnie strategię przyjmuje większość firm geodezyjnych. A dokąd zaprowadziło to całą branżę – tłumaczyć chyba nikomu nie trzeba.

Mamy zatem dwie opcje. Optymalizacja procesów oraz strategia wyróżnienia. Jeżeli mowa o optymalizacji procesów, mam tu na myśli wykonywania obecnych zadań w odmienny sposób. Czyli przewagę w oparciu o sposób pracy. Tutaj sprawdzają się nowe technologie pomiarowe, które skracają czas pozyskania niezbędnych danych. Wrócę do tego kiedy indziej.

W tym wpisie skupię się na strategii wyróżnienia. Która w mojej ocenie sprawdza się w wielu branżach. Prosty przykład z życia codziennego. Zawód piekarza. Nie znam się na technologii wypieku pieczywa. Jestem jednak pewny, że istnieją coraz lepsze maszyny, pozwalające wypiekać więcej chleba w tym samym czasie. Czyli mamy optymalizację procesu w celu redukcji kosztów, co z kolei przekłada się na niższą cenę produktu końcowego. Tyle, że miało być o strategii wyróżnienia, a nie o optymalizacji procesów. I będzie. Wróćmy do naszego piekarza. Zoptymalizował proces, wypieka tanio, dzięki czemu może tanio oferować swój produkt na rynku. Wszystko teoretycznie działa dobrze. Do czasu. Do czasu, kiedy w praktycznie każdym dyskoncie spożywczym i markecie nie pojawia się piekarnia. Piekarnia, która produkuje pieczywo poniżej kosztów. Bo trudno uwierzyć mi w to, że da się wyprodukować bułkę za 20 groszy. Piekarz ma problem. Nie jest w stanie produkować taniej. Mógłby produkować więcej. Tyle, że doba ma niezmiennie 24 godziny. Musi szukać alternatywy. Aby Klient był gotów zapłacić za jego produkt więcej, musi dostać więcej. Więcej pod jakimkolwiek względem. Musi się wyróżnić.

Wróćmy do geodezji. Skoro większość z nas „produkuje” podobne produkty – dlaczego Klient miałby zapłacić więcej? Zamawiając mapę do celów projektowych, niezależnie od firmy – dostaje podobny produkt. Produkt, który traktowany jest w większości przypadków jako zło konieczne, niezbędne do rozpoczęcia procesu budowlanego. Powiedzmy sobie szczerze – poza detalami, nie mamy większego wpływu na to, jak będzie wyglądał produkt końcowy. O tym decydują przepisy. Oraz osoby, które przestrzegania przepisów pilnują. Dlaczego zatem Klient miałby zapłacić nam więcej niż naszym konkurentom? Skoro produkt jest praktycznie taki sam.

Tutaj z pomocą przychodzi strategia wyróżnienia. Wyróżnić możemy się na kilka sposobów. Możemy wyróżnić się czasem realizacji zamówienia. Tyle, że w większości przypadków nie od nas to zależy. Są przepisy. Są terminy. Możemy wyróżnić się jakością produktu, oferując np. mapę w wersji cyfrowej jako dodatek do mapy analogowej. Tu z kolei wracamy do jednego z wcześniejszych akapitów. Świat idzie do przodu. Większość firm geodezyjnych oferuje mapy w wersji cyfrowej. Tym samym trudno o wyróżnienie.

Jak zatem możemy się wyróżnić? Przyjmując strategię wyróżnienia – możemy zaoferować inny produkt. Nie patrząc na geodezję przez pryzmat tego, co było. Bo podobnie jak zecer, introligator czy bednarz – geodeta, w takiej postaci jak kilkanaście lat temu, nie ma racji bytu. Te czasy nie wrócą. Technologia poszła do przodu. Możemy naszym Klientom oferować coraz lepsze, bogatsze, a przede wszystkim przyjemniejsze w odbiorze produkty. Trzeba wykorzystać wiedzę na temat metryczności świata, którą posiadamy. Wykorzystać w celu tworzenia produktów geoprzestrzennych. Produktów, które pozwalają się na rynku wyróżnić.

Warto się na rynku wyróżnić. Warto być innowacyjnym. Życzę Wam, abyście byli liderami innowacji na swoich lokalnych rynkach. Wierzę również, że jesteśmy w stanie Wam w tym pomóc.

Tomasz Zieliński, Geotronics Dystrybucja